Indyk to jedno z najchudszych mięs. Podobno ten ptak nie toleruje karmienia antybiotykami i hormonami w przeciwieństwie do kuraków (poprawcie jeśli się mylę). Mięso jest delikatne i chude, dlatego znajomi często narzekają, że dla nich jest za suche. Pomysł na tą potrawę zaczerpnąłem od Jamiego.. 🙂
Indyka umyj, zamarynuj (moja marynata to: sól, czosnek, tymianek, rozmaryn, musztarda, pieprz i oliwa), owiń szczelnie w folię i odstaw do lodówki na minimum 12h. Obmyj mięso, gdyż marynata zrobiła już swoje. Wysusz ręcznikiem papierowym. W naczyniu żaroodpornym ułóż umyte i pokrojone warzywa. Nawet ich nie obieraj. To one dadzą aromat mięsu i nie pozwolą mu wyschnąć, a na koniec stworzą niepowtarzalny sos! Na warzywach połóż mięso i przykryj plastrami boczku.
Piecz w temperaturze 180 stopni przez godzinę – póltorej w zależności od wagi mięsa (mięso powinno mieć w środku ok 60-70 stopni (termometr do mięsa to fajna sprawa). I to wszystko robię bez przykrycia! Wyjmij mięso i daj mu trochę odpocząć (około godziny).
Warzyw nie wyrzucamy! Dolej do naczynia żaroodpornego trochę rosołu (ja dolewam też trochę wiskey :)), zeksrob wszystko z dna i zagotuj. Wywar przelej przez drobne sitko dociskając warzywa łyżką. Warzywa wyrzuć, sos możesz zagęścić odgotowując nadmiar wody.
Rady: W czasie pieczenia, możesz podlewać warzywa bulionem, jeśli zauważysz, że się palą. Indyka możesz używać jako wędliny do paleo kanapek lub podawać na gorąco. Trzymany w lodówce utrzyma świeżość przez kilka dni! Sos możesz zamrozić (mrożę w woreczkach foliowych).