Córa rośnie jak na drożdżach. Za pewne dzięki mleku mamy 🙂 Stres związany z deficytem snu minimalizujemy odcinając się od wielu mniejszych stresorów (biegania czy siłowni o 7 rano czy pracy zawodowej po godzinach). Próbujemy też pracować nad jakością tego przerywanego snu zaciemniając dokładnie pokój, wietrząc go i często (niestety) śpiąc w osobnych pokojach. Zmianie uległ też system przygotowania jedzenia. Rzekłbym usprawniliśmy go. Raz w tygodniu gotujemy gar bulionu i zamykamy w 6 słoików, dzięki czemu mamy bazę do zup na cały tydzień. Pomagają mrożonki. Brak panierowania czy wymyślnego garniszu w paleo wydaje się działać na naszą korzyść, gdyż proste potrawy przygotowuje się dużo szybciej. Jest dalej smacznie i zdrowo. Dzisiaj dzielimy się prostym jesiennym przepisem ze śliwek i polędwiczek. Nie przestraszcie się połączenia. Wyszło naprawdę smacznie!
Potrzebujesz:
- Dojrzałe śliwki (5-6)
- 1 mała czerwona cebula
- tymianek świeży
- 1 łyżeczka octu balsamicznego
- oliwa
- łyżka miodu
- sól pieprz do smaku
- polędwiczka wieprzowa
- 3 łyżki sosu sojowego (bezglutenowego)
Przygotowanie:
Śliwki pokrój na cienkie paseczki, tak samo cebulę. Wrzuć wszystko do miski, skrop octem balsamicznym, oliwą i miodem. Wymieszaj i odstaw, żeby się przegryzło.
Polędwiczki pokrój na plasterki o grubości 1cm i zamarynuj w sosie sojowym. Możecie dodać tutaj też łyżeczkę miodu. Smaż polędwiczki na dobrze rozgrzanej patelni zamykając w ten sposób soki w środku. Zmniejsz ogień i smaż jeszcze przez parę minut, żeby doszły w środku. Smacznego!